7 GONG... CREED. NARODZINY LEGENDY
I on też walczy dalej. Dokładnie 40 lat po wejściu na ekrany pierwszej części kultowego dziś filmu „Rocky”, po raz siódmy, i mam nadzieję, że nie ostatni – mamy okazję oglądać 70-letniego Sylwestra Stallone’a wcielającego się w tę niezapomnianą (wymyśloną przez siebie) postać, której losy zatoczyły koło.
Ilekroć powstają nowe obrazy serii, miałoby się ochotę znów zobaczyć na ringu samego Balboę… Wrócić do emocji, które pojawiły się przy oglądaniu tych filmów za dzieciaka, śmigających na ekranie prosto z kasety VHS. Ciekawe czy wszyscy czytelnicy wiedzą o czym mowa?
Lata jednak lecą, trzeba obejść się smakiem, nie bujać w obłokach i brać co dają. A dają, a raczej nadają „Creed. Narodziny Legendy”. Kolejna kontynuacja dziejów, która ostatecznie spina losy najsłynniejszego filmowego boksera w swoistą klamrę, a on sam przekazuje pałeczkę młodemu pokoleniu. Nieco odwrócona, choć przypominająca pierwszą część cyklu forma opowieści – pozwala powrócić do źródeł i istoty obrazu gdzie najważniejsza jest walka – również, a może przede wszystkim, z samym sobą.
Tym razem mistrz i mentor szkoli, a także zagrzewa do walki, nieślubnego syna swojego przyjaciela i dawnego rywala Apolla Creeda – Adonisa. W tej roli charyzmatyczny Michael B. Jordan. Ten poświęca swoje dostanie życie w słonecznym Los Angeles na rzecz ganiania za kurczakami w ponurej Filadelfii. A tak na serio – wiedziony instynktem, talentem, potrzebą zbudowania własnej legendy – hartuje ciało i umysł pod okiem doświadczonej ikony. Z czasem zaczyna ich łączyć głęboka relacja, podobna do tej, która była fundamentem współpracy Rocky’ego i Mickey’a…
Mam nadzieję, że wśród krwi i potu przelanego na treningach w stylu Rocky’ego – legenda rzeczywiście się narodzi, a młody pięściarz rozpocznie nowy cykl – wszak wiadomo jak było z niektórymi poprzednimi… Co by jednak nie mówić – boks na ekranie to zawsze pożądany temat, szczególnie ten w wydaniu amerykańskim.
Bardzo dobrze oceniania i obowiązkowa pozycja kinowa dla każdego faceta.
[adrotate banner=”20″]