Era post-normcore w modzie. O co chodzi?
Normcore to interesujący nurt, który w szerszej, mainstream’owej perspektywie zadebiutował w 2013 roku. Miał dotyczyć autentyczności. Odrzucać ekstrawagancję w modzie.
Przeczytaj więcej we wpisie: „Normcore – szturm na indywidualizm”.
Jeszcze dwa lata temu, trend na bycie przeciętnym, wyrażający się klasycznymi spodniami jeansowymi, wysokimi trampkami, zwykłym T-shirtem lub jednokolorową bluzą – miał w sobie coś, co podkreślało indywidualizm normalsa. Dopóki nie zawładnęły nim światowe wybiegi, kolorowa prasa i internet z social mediami. W momencie, w którym bycie niemodnym stało się hiper modne, normcore w swoim pierwotnym wydaniu przestał mieć rację bytu. A przynajmniej z definicji…
Tak narodził się styl post-normcore. Zaciera on granice między dobrami luksusowymi, a tymi typowo użytkowymi, wprowadzając do obrotu produkty użytkowe, za to przy… luksusowych cenach. Bo nagle „niemodne” stało się tak niezbędne, że każdy zapragnął to mieć. Popyt rodzi podaż. Tym samym normcore wpadł w pewne ramy i standardy, do których trzeba się dostosować. Tutaj różnice stały się normą, a normy różnicą. A przecież nie o to chodziło!
Post-normcore! Czy warto?
Tak naprawdę indywidualizm to zachowanie odrębności na własnych zasadach i niezależnie od jakichkolwiek nurtów. Ludzi, których cechuje autentyzm, żadne trendy specjalnie się nie imają. To oni je wyznaczają! Często zupełnie nieświadomie.
Brak konkretnego stylu, tworzącego schematy wg. których ubieramy się rano w myśl określonego klucza – nadal jest ok! Niezależnie od tego, czy jego nazwa zyskuje czy traci na aktualności. To przecież nie musi nikogo obchodzić!
Polecamy nie przejmować się doniesieniami – i działać po swojemu. Jeśli masz ochotę narzucić na siebie zwykły, niedrogi podkoszulek – po prostu tak zrób. Twój look ma zgadzać się z tobą. Z nikim innym!