Ice hero!
Całkiem niedawno mogliście przeczytać o coraz popularniejszej formie aktywności uprawianej pod dachem („Indoor cycling? Tutaj każdy może zostać twardzielem”) – dziś natomiast przenosimy się na zewnątrz i wskakujemy prosto do… lodowatej wody!
Morsowanie! Słyszeliście o tym?
Jeszcze kilka lat temu śmiałkowie zanurzający się zimą w otwartych zbiornikach wodnych byli taką sensacją, że oglądaliśmy ich w wiadomościach TV. Dziś ten styl hartowania organizmu stał się na tyle modny, że grupy morsów spotykających się w celu wspólnego „pomoczenia się” można znaleźć w każdym regionie kraju, a samo zjawisko już nikogo nie dziwi.
Patrząc na to z boku, wygląda to trochę zabawnie, trochę strasznie i mogłoby się wydawać, że to dyscyplina dla prawdziwych hardcorowców. Tymczasem wystarczy przełamać strach przed nowym i (brrr…) zimnym i zanurzać się może prawie każdy. Znam wielu zapaleńców sportowych, którzy zachwalają zalety takich kąpieli ale mogą z nich korzystać równie dobrze osoby starsze czy nawet dzieci.
Wystarczy przeciętnie dobry stan zdrowia, niska temperatura powietrza i wody (8-11 stopni lub mniej), konkretna i obowiązkowa rozgrzewka oraz oczywiście – doborowe towarzystwo. Bo uwaga! Nie ma co robić z siebie bohatera i wskakiwać bez eskorty do jakiś lewych przerębli. Wszystko powinno odbywać się pod okiem doświadczonych morsów!
Co można osiągnąć morsując?
Zahartowanie ciała, zwiększenie odporności na choroby, poprawę wydolności, metabolizmu i lepsze ukrwienie skóry. Ale zimne kąpiele działają zbawiennie nie tylko na ciało ale i umysł. Morsowanie sprawia, że organizm wytwarza dużo hormonów szczęścia, które później procentują w codziennym życiu.
Jeśli lubisz spędzać czas w wyjątkowy sposób, zależy Ci na poprawie zdrowia i samopoczucia, no i jeśli nie brakuje Ci odwagi – warto spróbować. Zimna woda zdrowia doda, ale pamiętaj! Po kąpieli – gorąca herbata i ciepły sweter!
[adrotate banner=”8″]