Zawsze trzeba wierzyć w sukces i mieć wyznaczony cel
Świat sportu i modelingu ma wiele wspólnego. I tu, i tu trzeba mieć twardy charakter – uważa Michael Mikołajczuk, zawodowy model i… bramkarz.
Nienaganna sylwetka, modna fryzura, pociągłe spojrzenie – Michael Mikołajczuk doskonale wie, jak zachowywać się przed obiektywem aparatu fotograficznego. Ale trudno się temu dziwić, wszak ma za sobą już ogromne doświadczenie w roli modela, także na zagranicznych kontraktach.
Niewielu jednak wie, że ten bardzo sympatyczny blondyn, uczestnik popularnego programu „Top model” jest także bramkarzem. – To prawda, w piłkę nożną gram od dziecka. Sprawia mi to wiele frajdy. Od zawsze marzyłem o tym, żeby zrobić w futbolu wielką karierę. Na razie życie troszkę zmieniło plany – uśmiecha się.
Nieustannie trzeba wierzyć, że osiągnie się sukces i robić swoje
W tej chwili Michael ma przerwę w piłkarskiej karierze. Całą energię poświęca na pracę w roli modela. Zapowiada jednak, że nie powiesił butów na kołku.
– Nieustannie trzeba wierzyć, że osiągnie się sukces i robić swoje. Teraz wróciłem na studia, chcę skończyć Akademię Wychowania Fizycznego. Cały czas biegam, trenuję, mam nadzieję, że niebawem wrócę na boisko – dodaje z rozwagą.
Zdaniem 23-latka świat sportu i modelingu ma wiele wspólnego.
Nigdy nikomu źle nie wróżyłem na murawie i tak samo jest przed obiektywem aparatu
– I tu, i tu liczy się twardy charakter. Trzeba stąpać mocno po ziemi i mieć wyznaczony cel. Grając w piłkę zawsze wiedziałem, co chce osiągnąć. W modelingu jest podobnie – zdradza.
I natychmiast dodaje, że sport pomaga w byciu modelem. – Uczy zdrowej rywalizacji, która przydaje się także w tej drugiej dziedzinie. Nigdy nikomu źle nie wróżyłem na murawie i tak samo jest przed obiektywem aparatu – przekonuje.
Michael podkreśla też, że sport pomógł mu z jeszcze jednego powodu. – Wiadomo, świat modelingu nie przepada za dużymi rozmiarami. Trening ułatwia mi utrzymanie sportowej sylwetki – podsumowuje.